W wydaniu „Dużego Formatu” z 27
lutego 2014 r. w artykule „Musisz pochować 3 milimetry” poruszony został temat
wcale nie rzadkiego zjawiska zmuszania rodziców po poronieniu do wypełniania
aktów urodzenia i wyprawiania pogrzebów martwo urodzonym dzieciom – nawet tym
kilkumilimetrowym.
Niegdyś głośno było o pozbawianiu
kobiet po poronieniach prawa do odebrania ciała płodu i do jego godnego
pochówku. Obecnie w wielu szpitalach – może w wyniku tych kontrowersji, a może
z powodu światopoglądu osób zarządzających – sytuacja przybrała inny, zgoła
absurdalny obrót. Po utracie kilkutygodniowej ciąży kobiety bywają stawiane
przed koniecznością wyboru imienia i płci martwego dziecka. Następnie
organizowany jest pogrzeb. Łatwo wyobrazić sobie traumę, jaką przeżywają
rodzice – ból spowodowany utratą ciąży potęgowany jest głosami, że
kilkumilimetrowy zarodek niemal był jak w pełni wykształcone dziecko, które
nosi imię i należy mu się pochówek na cmentarzu. Kobiecie zabiera się wybór co
do tego, jak powinna traktować utraconą ciążę i narzuca jej się niejako
obowiązek przeżywania żałoby.
W takiej sytuacji znalazła się
Iwona – bohaterka tekstu w „Dużym Formacie”. Ciąża kobiety obumarła między
szóstym a dziewiątym tygodniem. Długość płodu określono na ok. 3 mm. Iwona
trafiła do Szpitala Wojskowego w Żarach, gdzie wywołano u niej poród.
Następnego dnia pielęgniarki poinformowały dziewczynę, że musi podać imię i
płeć dziecka, bo tak stanowi prawo. Iwona wybrała imię, zastrzegła przy tym, że
nie chce odbierać zwłok i życzy sobie, by je spopielono. Pielęgniarki namawiały
jednak ją na pochówek dziecka, a nawet kusiły zasiłkiem pogrzebowym.
Tydzień
później matka Iwony odebrała telefon z zaproszeniem na pogrzeb wnuczki. Okazuje się, że szpital w każdym przypadku
zleca gminnemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej pochówek martwych dzieci. Ośrodek
organizuje pogrzeb i wyrabia akt urodzenia w Urzędzie Stanu Cywilnego. Koszty
pochówku pokrywa ZUS. Rzeczniczka szpitala informuje, że szpital nie ma
możliwości spopielenia zwłok, dlatego zleca pochówek miastu.
Warte przytoczenia są
wypowiedzi zastępcy kierowniczki OPS w Żaganiu dla dziennikarki „Dużego
Formatu”: „To jest człowiek. Myśli pani, ze jak kobieta się zrzeknie ciała, to
ono samo wyparuje? Dziecko umarło, trzeba je pochować.”, „ośrodek zawsze zadba
o godny pogrzeb. Ma być krzyż, mała trumienka i ksiądz”, czy „gdyby dyrektor
wojskowego szpitala był ateistą, dzieci szłyby do pieca, ale jest inaczej.”.
Nie wydaje się, by w tak przedstawionej sytuacji kobieta miała możliwość
jakiegokolwiek wyboru.
Zjawisko stawiania rodziców przed
koniecznością pochówku obumarłego płodu oraz wyboru jego imienia i płci rodzi
liczne pytania natury prawnej. Tym bardziej, że we wspomnianym szpitalu
pielęgniarki mówiły wprost, że „takie jest prawo”. A więc jak jest w
rzeczywistości?
Zgodnie
z rozporządzeniem Ministra Zdrowia w sprawie postępowania ze zwłokami i
szczątkami ludzkimi z dnia 7 grudnia 2001 r. (będącym aktem wykonawczym do
ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959 r.) za zwłoki uważa się ciała
dzieci martwo urodzonych, bez względu na czas trwania ciąży. Do czasu wydania
tego rozporządzenia, zwłoki płodu do 22 tygodnia określane były jako
„szczątki”, co nierzadko tworzyło problemy dla rodziców chcących na własną rękę
zorganizowań pogrzeb.
To
samo rozporządzenie stanowi w § 7: Zwłoki dzieci martwo urodzonych są chowane
przez osoby uprawnione, o których mowa w art. 10 ust. 1 ustawy; na wniosek
osób uprawnionych zwłoki te mogą być spopielone przez zakłady opieki zdrowotnej
dysponujące odpowiednimi urządzeniami do tego celu.
Osobami
uprawnionymi są w tym przypadku bliscy zmarłego (małżonek, krewni i powinowaci
wg stopnia określonego w ustawie).
Co
zaś się tyczy sporządzenia aktu urodzenia, ustawa o cmentarzach i chowaniu
zmarłych stanowi: W przypadku dziecka
martwo urodzonego, bez względu na czas trwania ciąży, dla którego na wniosek
osoby uprawnionej do pochowania, o której mowa w art. 10 ust. 1, sporządzono
kartę zgonu, dla celów określonych w ust. 5 nie jest wymagana adnotacja urzędu
stanu cywilnego o zarejestrowaniu zgonu.
To
znaczy, że gdyby w przypadku historii Iwony szpital uszanował jej prośbę o
spopielenie zwłok, nie byłoby konieczne rejestrowanie dziecka w USC, a tym
samym wybór jego imienia i płci.
Potwierdza
to Krzysztof Bąk, rzecznik Ministerstwa Zdrowia w wypowiedzi dla „Dużego
Formatu”: „Do ich pochowania, zwłaszcza tych z bardzo wczesnych ciąż, nie jest
konieczna rejestracja w USC. Szpital powinien wystawić zaświadczenie lekarskie
stwierdzające pochodzenie szczątków. Nie jest konieczne, ani określanie płci
ani nadanie imienia”.
Rzecznik
dodaje także: „W przypadku utraty wczesnej ciąży rodzice mają prawo do
pochówku płodu, ale to nie obowiązek. Pacjentka ma prawo wiedzieć o
możliwości pochowania płodu, jak i zostawienia go w szpitalu. Lecznica może
zlecić spopielenie zwłok (prochy trafią do zbiorowej mogiły, kolumbarium) lub
zlecić pochówek gminie. Nie ma obowiązku informowania rodziców, gdzie jest
grób.”
Bohaterka
artykułu zgłosiła sprawę do prokuratury pod kątem poświadczenia nieprawdy w
dokumentach państwowych przez personel medyczny. W dokumentach podano przecież
płeć dziecka, której nie sposób określić na tym etapie ciąży - w takim wypadku
powinny zostać przeprowadzone badania genetyczne ustalające płeć płodu.
Warto
na koniec dodać, że każdej kobiecie, która znalazła się w opisanej sytuacji przysługują
roszczenia o zadośćuczynienie z tytułu naruszenia dóbr osobistych (takich jak zdrowie
i integralność psychiczna, godność czy swoboda sumienia) bądź też
zadośćuczynienie z tytułu rozstroju zdrowia i wynikającej z tego krzywdy
(bohaterka tekstu po zdarzeniu musiała rozpocząć terapię u psychologa, miała
lęki i objawy stresu pourazowego).
tekst opublikowano pierwotnie na blogu Kancelarii Naworska Marszałek Jarzembska sp.k http://kancelariaknmp.blogspot.com/2014/03/imie-dla-zarodka.html
artykuł "Dużego Formatu":